piątek, 25 marca 2022

dzień, w którym pękło niebo

 tęsknię sobie, wiesz? 


a nie ma Cię dopiero 34 dni. 


dopiero? 


już. 


muszę zrobić chwilę na łezki. zawsze, gdy myślę, że dam radę padam przez nokaut w ostatniej chwili. moje serce jest bezradne. i niby czas leczy rany. chyba nie w tym przypadku. 


miałaś tylko cztery długie łapy i ogon, którym strącałaś wszystko i nabijałaś mi siniaki na udach. do tego długie oklapnięte uszy, jedno nawet wyglądało jak przecięte. czarny, wiecznie mokry nos, którym dotykałaś mnie zawsze rano, bo chciałaś się przywitać i powiedzieć „stara, wstawaj, ile można?!”. jasnomiodowe oczy, którymi świdrowałaś wszystkich naokoło i zawsze oceniałaś trafnie. ostre i długie pazury. lubiłaś grzać się na słońcu i sępić smakołyki. na legowisku zwijałaś się w kłębek i ładowałaś mi się na kolana, bo myślałaś, że nadal jesteś malutka. często śniłaś mocno, aż popiskiwałaś. każdy pasek był dla Ciebie za krótki. lubiłaś wygodne miejsca. i bezpieczne. gdy szczekałaś brzmiałaś jak nadciągająca burza. i byłaś cała w ciapki. chociaż na klatce miałaś biały krawat. i najpiękniejszą szarą sierść świata, która w słońcu odbijała rudy. i miałaś w sobie więcej samozaparcia niż ja kiedykolwiek. nawet, gdy myślałam, że już przestajesz walczyć Ty zawsze pokazywałaś, że przekabaciłaś kogoś w psim niebie, żeby dał Ci kredyt na kolejny miesiąc. i chorowałaś dużo, a ja razem z Tobą, bo byłyśmy jak jeden organizm. i miałaś słabe serduszko, chociaż tak waleczne, że obdzieliłabyś nim pół świata. i nigdy nie dawałaś się oszukać na leki, zawsze wyczułaś. chociaż ja miałam u Ciebie duże fory. 

nie wiem jak to robiłaś, że tyle razy nam się udało, ale dziękuję Ci za to. 


a teraz łzy płoną mi w środku serca i czuję, że nas zawiodłam. że może jednak jeszcze była szansa. 


ale pan M. powiedział, że to egoizm, że teraz robiłabym to już tylko dla siebie. 


i z jednej strony chciałam. bo bałam się poczuć to, co czuję teraz. i zobaczyć to, co widziałam. czasem boję się zamknąć oczy, bo to wraca. a ja mam wrażenie, że nas zawiodłam. 

nawet nie wiem czy wiedziałaś, że z Tobą jestem. 

byłam przez cały czas. 


tak jak Ty byłaś ze mną. za każdym razem, gdy serce sklejałam z kawałków rozbitego szkła. 


i chociaż czasem denerwowałam się, gdy budziłaś mnie w nocy, żebym pomogła Ci wstać. gdy byłaś psem Pixar i rozbijałaś się kloszem po pokoju… gdy już nie miałam siły Cię podnosić, a Ty z kolei nie miałaś jej na tyle, żeby mi pomóc.

rekompensowałaś mi niewyspanie każdym poderwaniem się na łapy, żeby tylko wyjść ze mną na dwór. i tym, że byłaś ze mną - jak cień. 


najczęściej jednak byłaś obok, na tyle blisko, żeby moja ręka, była na Twoim grzbiecie. 


mam nadzieję, że już nie boli. 

a teraz jesteś daleko hen i to nie jest sen. nie ma Cię, a ja tęsknię sobie, bo tylko to mogę zrobić. 


ale zostań ze mną, proszę. i przyjdź czasem. i sprawdzaj, co u mnie. bądź. odbij się w cieniu obok mnie. walnij łapą jak spotkam idiotę. 

i jak Ty zatęsknisz to ja też będę. tak jak byłam zawsze. 


bo jesteś moim cudem, częścią mnie. najlepszym, co mi się w życiu przytrafiło. byłaś najbardziej niezdarnym szczeniakiem, jakiego poznałam i miałam szczęście mieć. 

byłaś moim jedynym przyjacielem i wiedziałaś o mnie wszystko. i rozumiałaś, chociaż nie odpowiadałaś. 



kocham Cię Dunulku, mój szaraku, smrodku, maluszku. 


i tęsknię, bo nie umiem inaczej. 


zawsze. 


https://youtu.be/03nR6eWanXs



czwartek, 19 marca 2020

bezlitośnie niepospolity

czasem tak jest, że niektóre decyzje ciągną się za nami latami.

tak jest i w tym przypadku.


ktoś trafia na Ciebie, wydawałoby się, że w doskonałym momencie.

i nagle, nie wiadomo skąd, jak i kiedy wszystko, co dobre i długo budowane wali się w jednym momencie.

początkowo nie zdajesz sobie sprawy ze skali tego, co się stało. przyjmujesz to jako coś, co po prostu musiało się wydarzyć. przyzwyczajasz się do życia bez czegoś, do tego jak żyło się wcześniej, przed pojawieniem się tego kogoś.


problem polega na tym, że nic już nie będzie takie samo.


każda sytuacja będzie analizowana pod względem tego jak zrobiłaby tamta osoba. każdy gest kogoś innego analizowany pod względem zbieżności.

wszystko będzie podobne, wszystko.

po latach (sic! jak to brzmi!) dociera do Ciebie, że to, co Ci się przytrafiło było doskonałe pod każdym względem, a zostały z tego tylko zgliszcza przez Twój bezsensowny lęk.

lęk przed tym, że ktoś miał odwagę powiedzieć to, czego Ty nigdy w życiu nie usłyszałaś i zwyczajnie bałaś się zareagować tak samo, chociaż dokładnie to samo czułaś. i teraz patrzysz jak ten ktoś jest szczęśliwy i chociaż trochę kłuje to cieszysz się, że tak jest, bo ten ktoś zasługuje na to w stu procentach.

nawet jeżeli wszystkim, co Ci zostało jest tylko biały miś i tona wspomnień.

środa, 23 października 2019

need the Sun(M) to break

 czy Ty też nie śpisz po swojej stronie pustki?


wracam.
po roku,
ale wracam.

to będzie bardzo ważny dla mnie wpis. ważny ze względu na to, że o jednej z najważniejszych osób w moim życiu, dlatego ostrzegam, bo będzie wzruszenie.


i tak. to jest ten moment, kiedy to ja się wzruszam.

M. to dla Ciebie, mam nadzieję, że kiedyś to przeczytasz.










pamiętam jak się poznałyśmy, ja nastawiona bojowo z wiadomych względów, a Ty z tym swoim charakterystycznym uśmiechem, którym mnie zaraziłaś i już wtedy rozłożyłaś na łopatki. później, jak już sobie zaufałyśmy to nie raz, nie dwa się z tego śmiałyśmy..

nawet nie wiem kiedy zaczęłaś być dla mnie nie tylko Siostrą, której nigdy nie miałam, ale i najlepszą przyjaciółką, autorytetem pod każdym możliwym względem.



lata mijały, a my jakoś tak zawsze byłyśmy obok siebie, mimo wszystko. czasami bliżej, czasami dalej. nie ważne.


ważne będzie to - nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale nikt nie był nigdy dla mnie tak dobry jak Ty, tak wyrozumiały i cierpliwy. masz w sobie tyle ciepła, że mogłabyś obdarzyć tym całą planetę, jesteś najmądrzejszą, najładniejszą kobietą, jaką znam.

chociaż czasami miałam ochotę Cię udusić za kolejne pytanie dotyczące randek i związków to zawsze nieświadomie poprawiałaś mi humor i zwracałaś uwagę na coś, czego ja wcześniej nie widziałam.


i wiesz, co jest najgorsze?

to, że mało brakowało, a po raz kolejny straciłabym sens życia. w momencie, kiedy było najgorzej ja też straciłam swoją zazwyczaj silną wiarę, ale były dwie osoby, które nie straciły jej ani przez chwile - masz ich przy swoim boku, jeden jest Twoją małą kopią, drugi jest trochę większy i totalnie w Ciebie zapatrzony... jeśli ktoś kiedyś zapyta mnie o najgorszy moment w życiu to będzie jeden z dwóch, które wymienię. zaczęłam tracić wiarę w jakiekolwiek dobro, w sumie w cokolwiek. nie wiem, czego użyłaś, żeby wrócić, ale ktoś musiał dostać chyba mocnego kopa w dupę i dotarło do niego, że masz tu jeszcze parę spraw do załatwienia.


pierwsze dwa tygodnie były straszne, ale możesz być pewna, że zajęliśmy się wszystkim jak trzeba. w sumie - przecież Ci to opowiem! zaufaj mi, I. nie miał czasu na smutek, chociaż nikt nie wie, co działo się w tej małej, mądrej główce. staraliśmy się, żeby tego nie odczuł, mam nadzieję, że nam się udało.


potem się "uspokoiło". trafiłaś do tego żółtego pokoju. nawet nie wiem czy mnie poznałaś, ale jak na siebie spojrzałyśmy i ścisnęłaś mi rękę to miałam wrażenie, że tak. jest mi wstyd, że tak mnie zamurowało i przeprosiny umieszczam tutaj, bo wiesz, że mam z tym problem. chciałam Ci tyle opowiedzieć, pokazać, że jestem szczęśliwa będąc tam po prostu z Tobą, ale nie byłam w stanie. wzrok miałaś wtedy przeszywający do cna. patrzenie na Twój ból było straszne, ale potrzebne i nie gniewaj się na Niego, że Ci go zadawał, bo dodatkowo widok jego twarzy był kolejnym ciosem. mimo wszystko jestem z Niego dumna, bo to on i jego miłość do Ciebie.

swoją drogą zazdroszczę Wam jej cholernie :)


i wiesz, jaki dzień był ostatnio najpiękniejszy dla mnie? 18.10.19 i wiadomość, że dojechaliście, że jesteście we trójkę. to było coś, na co około 20 osób czekało przez chwilę, mgnienie oka, bo tyle to trwało, a wydaje się całą wiecznością.


tyle, ile zniosłaś ostatnio, ile jeszcze przed Tobą, nie potrafię sobie tego wyobrazić...

proszę Cię tylko o to, żebyś pamiętała, że zawsze jestem. w każdej chwili. o każdej porze. to nie są i nigdy nie były dla mnie puste słowa. musisz to zapamiętać.

ja zadręczałam Cię każdą głupotą, Ty "zadręczaj" mnie wszystkim

jesteś NASZYM cudem, naszą Iskierką, zawsze byłaś, a po tym wszystkim to tylko się wzmocniło, wiesz?

i mam w planach niedługo się z Tobą znowu śmiać i uściskać Cię na powitanie. opowiedzieć o wszystkich gorszych i lepszych chwilach, napić się Naszego prosecco, ale wiesz, o co chodzi mi najbardziej? żeby po prostu z Tobą być i cieszyć się, że jesteś, chociaż wszyscy musimy posklejać swoje połamane serduszka.

mam Ci naprawdę dużo do opowiedzenia Twardzielko

zadzwonię jutro, żeby zapytać Słoneczko, jak się masz?

kocham Cię M.

wracaj.


tęsknię.

J

https://www.youtube.com/watch?v=A58aZyeUhP4

środa, 21 listopada 2018

bumerang

wiecie co?


powiem Wam, że w sumie to ja mam fajne życie!

chociaż księżyc już wyszedł i godzina jest żadna to czuję, że tak właśnie jest. czego chcieć więcej? pracuję na wspomnienia jak tylko się da. korzystam ze wszystkiego, co mi się przydarza. i jestem szczęśliwa, że gdy nadchodzi taki moment jak dzisiaj - mam, co wyciągnąć i czym się cieszyć.

choć głupich decyzji było bez liku to nie żałuję, bo każda czegoś mnie nauczyła.

i wiecie co?

Wam też tego życzę.

czasem warto wyjść ze swojej strefy komfortu, żeby przeżyć coś niezwykłego, bo jedyne, czego nikt nam nie zabierze to nasze wspomnienia.

samych pięknych dni.



J.

wtorek, 14 sierpnia 2018

wybacz chłopcze, gdy się tak uśmiecham

no i stało się.

kolejny etap za mną. w sumie nie sądziłam, że będę aż tak przytłoczona tymi zmianami... nawet fakt, że przecież wszystko wyjdzie mi na dobre jakoś mnie nie przekonywał. nie spodziewałam się też, że da mi się to wszystko we znaki do tego stopnia, że zapomnę o swojej codziennej radości.


na szczęście ten etap już za mną! nadal jestem w szoku, ale tak jest. i jestem stokrotnie wdzięczna wszystkim, którzy mieli w to swój wkład. tak na marginesie - chcę tylko powiedzieć, że mam najcudowniejszych przyjaciół na świecie. i jeszcze jest jeden człenio, który, wtedy kiedy trzeba, ciągnął mnie za warkoczyk i przywracał do pionu, jemu też dziękuję. jeżeli ktoś kiedyś zapyta mnie, gdzie poznaje się takich ludzi to powiem jedno - wszystkich poznałam przez przypadek i były to najpiękniejsze przypadki, jakie mi się przydarzyły.

teraz już codziennie się uśmiecham, cały czas i cieszę się, bo zapomniałam na chwilę jak bardzo to lubię. miałam wrażenie, że przez to wszystko zniknął mi nawet mój jedyny dołeczek, ale nie, jest ze mną cały czas, od maleńkości. skoro wytrwał już tyle to chyba nic nam nie straszne.

dlatego uśmiechajcie się ile wlezie, bo tylko tak można przeżyć w tym zwariowanym świecie.

to przychodzi bardzo łatwo i dzięki temu można poprawić komuś dzień, sprawdzone info.



ja zamierzam uskuteczniać to jak tylko się da, krzywo, bo po mojemu, ale zawsze z uśmiechem!




co by się nie działo - uśmiechajcie się!



J.


niedziela, 1 lipca 2018

powerful

czasem tak jest

czasem coś raz usłyszane już zawsze z czymś będzie się kojarzyło

tylko od nas zależy czy przypiszemy do tego dobre czy złe chwile, a że ja staram się tworzyć tylko dobrze wspomnienia to wszystko zapisuję w szufladce z napisem „na gorsze dni” i jak już taki odważy się nadejść to nie mam skrupułów, by tą szufladkę z hukiem otworzyć.

zdecydowanie za krótką chwilę każdy z nas spędza na tym świecie, żeby nie cieszyć się tym, co ma.


a że ja z muzyką od maleńkości mam do czynienia w taki czy inny sposób to jestem bardzo wdzięczna, za to, że miałam możliwość spojrzeć na wszystko od strony tworzenia, rozpisywania, uczenia się, grania i przede wszystkim - słuchania. po tylu latach wiem jedno, nie byłabym w tym miejscu, w którym jestem teraz, gdyby nie ona.

bo to nie jest tylko muzyka, to coś, co w pewnym momencie już płynie w żyłach, chcąc nie chcąc. nie ważne czy grasz, tańczysz czy śpiewasz. wszystko zgrywa się tak, że nie ważne jak, ale ważne co.


dlatego nie bójcie się słuchać, bo wszystko jest muzyką, tańczcie zamykając oczy i zatracając się, a jak już śpiewacie (nie istotne jest czy umiecie) to śpiewajcie prosto z serca, bo wtedy, nawet gdy  zawodzicie, słychać w tym uczucia!



wszystkiego pięknego.


J.

czwartek, 3 maja 2018

nasza piękna katastrofa

nocą wszystko jest piękniejsze!




naprawdę. wszystko.



weźmy na przykład lampy, w ciągu dnia to zwykłe słupy z odrobiną szkła, a nocą piękne żaróweczki, które rozganiają mrok i skaczą tak wesoło, że aż miło na nie patrzeć. jedyne, co trochę mnie nocą przeraża to chmury - bo zasłaniają Księżyc i właśnie za nimi chowają się gwiazdy.


nocą ludzie śpią, a jeśli u kogoś świeci się światło to zastanawiasz się, dlaczego? może ktoś późno wrócił z pracy, może ktoś imprezuje/uczy się, a może dla kogoś dzisiejszy dzień to jego osobisty koniec świata? właśnie takich ludzi szkoda mi najbardziej, bo ja takich nocy miałam już kilka. dlatego, mimo wszystko, mam nadzieję, że po prostu nie mogą spać i cieszą się ciszą, jaką zapewnia noc. i przede wszystkim, że dzielą tą noc z kimś, a nie siedzą samotni w oknach lub na balkonach, bo jeśli tak to proszę się kontaktować - zaprzytulam na śmierć.




dlatego noc jest piękna i przerażająca zarazem.

i pamiętajcie, że to właśnie ona przypomina nam o tym, żebyśmy doceniali ciszę i piękno tego, czego nie widać na pierwszy rzut oka, bo tego nie zapewni nam dzień.


jeśli potrzebujecie ciszy - wyjdźcie nocą na balkon - niebo na całym świecie jest takie samo więc gdzieś tam pewnie siedzę razem z Wami

jeśli potrzebujecie chwili, żeby coś przemyśleć, docenić kogoś, polecam noc z całego mojego czysto teoretycznie zimnego serca, bo wtedy wszystko jest piękniejsze, ale akurat nie o to tu chodzi - pamiętajcie, że gdzieś obok może być jeszcze jedna zbłąkana dusza, która nie potrzebuje nic więcej niż chwili.


to warto doceniać i o to walczyć.

a jeśli nie wierzycie w piękno świata wybierzcie sobie gwiazdę, gwarantuję Wam, że co wieczór będzie świeciła tylko dla Was. ja nie lubię się rozdrabnić więc wybrałam sobie księżyc - pamiętaj kuleczko, co by się nie działo jesteś Nasz.


samych cudowności i bezchmurnych nocy.

J.