sobota, 26 marca 2016

20.07

 Krople spływają w popłochu po jej nagich plecach, ponaglane przez kolejne i kolejne i kolejne…  Coraz bardziej letnie, boleśnie ciepłe. A ona znów czuje w ustach miód – lepki i słodki. Spływa na brodę, piersi, palce u stóp ale od skóry oddziela go oleista warstwa. Wpływa też do środka i ona się dusi. Uniesienie w ekstazę, ekstaza w ból, ból we wstyd, a ten nie przemija i trwa i trwa i trwa… Smagana brązem, ukojona bielą, czerwień odbija się na niebieskim. Fiolet kwitnie. Soli nie powstrzymuje i pozwala zaognić zaschnięte rany. Problemy nie są nimi lecz są i nikt nie zaprzeczy bo nikt nie wie. Druga prostuje się i strzela kośćmi, pozorny tryumf na jej twarzy ale odwracają wzrok. Jaśniejące punkty na zaciśniętych dłoniach, żelazo z warg wyciskane i ciepło na policzku, dreszcz rozległy wymusza westchnienie.  Nie ma młodości, nie takiej jak trzeba z rozwianymi włosami i spoconymi dłońmi, z uśmiechami bez sensu i sensownych rozmów nie ma. Stoi ona i są zagubione, a uczucia wkoło dręczą. Jego nie ma tam gdzie inspiracja skryta. Ona tylko czeka i czeka i czeka. Brąz, tęcza nieprawdziwa, szkarłatny zaciek i brak formy. Ponownie: brąz, tęcza nieprawdziwa, szkarłatny zaciek i brak formy. Ona to potrafi – bezwartościowe obrazy, ocena, wina. Wdech wita veritas. Wydech godzi się ją przyjąć, a druga w cieniu skryta odchodzi...

niedziela, 13 marca 2016

PLAYLISTA TYGODNIA #4

11.03.2016 – świat dzienny ujrzały dwa, niesamowite albumy: All My Demons Greeting Me As A Friend AURORy oraz Ephemera zespołu Little Green Cars. Obie płyty były dla mnie pozytywnym zaskoczeniem – AURORA jest nadal inspirującą i mistyczną sobą, a Little Green Cars dopracowują własny, niepowtarzalny styl. Z wielką przyjemnością zapełniłam więc moją listę utworami wyłącznie tych artystów:

1. Clair de Lune – Little Green Cars (pierwsze słowa piosenki skradły moje serce)
2. Good Women Do – Little Green Cars
3.You vs Me – Little Green Cars
4. Through the Eyes Of A Child – AURORA
5. Conqueror - AURORA


środa, 9 marca 2016

Bądźmy poważni

Wracam do pisania z niesamowitymi wspomnieniami i nowymi doświadczeniami. Zanim do tego przejdziemy, zachęcam do zapoznania się z krótką retrospekcją:

23.02.2016 - mokry zatłoczony Kraków, zafoliowana deszczem autostrada świetlistych smug, stary dobry Wiedeń, t-shirt na poduszce
24.02.2016 - uśmiech, zdenerwowanie, wzrok na plecach, Imogen, wizyta u Egon'a, bilet po polsku, Full Moon Run, wietrzny spacer, międzynarodowy język, mroźne pole świateł
25.02.2016 - skądś go znam!, chusteczka z detergentem, super super sales, ekscytacja, łąka, samotny chłopak, niebieskie światło, BREATHE,splecione dłonie, AOSDATCC - przegrana, 3 piosenki, sippy cup, nie było pożegnania, bogowie ulicy
26.02.2016 - silent disco car, łzy

Gdyby ktoś spytał mnie jeszcze kilka tygodni temu, czy wierzę w przypadki, odpowiedziałabym, że tak. Przypadek to dobre wytłumaczenie dla porażki, czy błędu, ale niema przypadków. Nie dla mnie. Już nie.
Wyjazd na koncert zaplanowałam jednego wieczora, wcale o tym wcześniej nie myśląc. Zanim dowiedziałam się co dalej.Odliczanie dni wydawało się być bardzo długim procesem, lecz już po chwili, zobaczyłam -1 na wyświetlaczu i było po wszystkim.
Tych kilka dni spędzonych z najbliższą mi osobą, otworzyło moje oczy. Ukazało niewyraźny cel i dodało siły do kolejnego spotkania...
Warto jest stawiać przed sobą nowe wyzwania, dążyć do niekomfortowych sytuacji, bo tylko takie udowadniają na ile nas stać i kim jesteśmy. Dziękuję za wsparcie.


xo Karou
(Mimo przerwy nadal jestem na blogu, mam nadzieję, że odtąd regularnie. )

poniedziałek, 15 lutego 2016

Her Scars


Blog od początku miał mnie mobilizować do pisania, dania szansy językowi polskiemu  i mówienia wprost o czym myślę. Tytuł również nie był przypadkowy. Jakiś czas temu nauczyłam się, że utrata czegoś znaczącego może być bodźcem, który zamiast powalić na kolana – wzmocni nas i stanie się lekcją, a nie nauczką. 
Wszystkie ważne myśli przyjmuję w języku angielskim, ponieważ czuję że ten język jest mi o wiele bliższy niż polski. Scars symbolizują zatem wszystkie straty, zniszczenia i uderzenia jakie przyjmujemy. Wszystko co sprawia nam ból. Uważam, że blizny powinniśmy nosić z godnością. Taki tok myślenia bez wątpienia zawdzięczam profesorowi Dumbledore, a poza tym blizny mają w sobie prawdziwe piękno, które przejawia się w bólu, wytrwaniu, metalicznej teksturze i wspomnieniach.

Zatem scars to doświadczenia. 
Co więcej, oficjalnie rozszerzam znaczenie moich blizn do pozytywnych doświadczeń. Nie takich, które zaważyły na całym naszym życiu, wielkich dniach czy długich przeprawach dających wyczekiwany rezultat. Mam na myśli wszystkie, z pozoru nieznaczące obrazy, zapachy, emocje, dźwięki, których nie doceniamy. 
Dotyk śniegu, który zgarniam z muru wracając ze szkoły, 
słuchanie Swim Deep w deszczowy dzień, spotkanie wzroku osoby, którą obserwujesz, 
wiatr we włosach, 
rozumienie się bez słów z przyjaciółką, 
bezwiedny uśmiech wywołany słowami piosenki, 
witanie się z osobą, z którą teoretycznie mogłabym porozmawiać, ale zachowuję dystans i ograniczam się do dzień dobry,
patrzenie na gwiazdy,
sen, z którego nie chcę się budzić,
niemożność przypomnienia sobie owego snu, 
pośpiech,
czytanie ostatniego zdania książki,
lekki zapach perfum, będący już nieodłącznym elementem garderoby,
dawanie prezentów,
wykonanie postawionych przed sobą zadań,
piosenka towarzysząca napisom końcowym...

Karou_m

niedziela, 14 lutego 2016

PLAYLISTA TYGODNIA #3

W dniu premiery teledysku Cherry Wine Hoziera, nie może zabraknąć tego utworu na mojej liście. Wideo ukazało jedną z możliwości interpretacji słów piosenki , przepełnionej skrywanym bólem i bezradnością. Fakt, że poruszony został tak dotkliwy temat i to do tego w walentynki sprawia, że mam jeszcze większy szacunek do tego artysty. Prawa kobiet, ale i ludzi ogółem to zasady, których nie możemy łamać, lub godzić się na ich nieprzestrzeganie. Nie wolno nam zatracić człowieczeństwa. Dlatego też pozostałe piosenki dzisiejszej playlisty przedstawiają aspekty życia, z którymi warto się liczyć – pochodzenie, pragnienia, odmienność, życie pełną piersią…

Cherry Wine – Hozier
SUBURBIA – Troye Sivan
Everybody Wants – Half Moon Run
Mad Hatter – Melanie Martinez
Wake Up Call – Nothing but Thieves

wtorek, 9 lutego 2016

Karou_fRANKENSTEIN

Nazywam się artystką – być może nie jestem skromna, ale nie jest to cecha, o którą zabiegam. Nie zamierzam się też oszukiwać i ignorować najwspanialszego uczucia, jakiego dotąd doświadczyłam. To moment, w którym wiem, że zaraz stworzę coś niepowtarzalnego, nowego… własnego. Nigdy nie mam w głowie rezultatu mojej pracy. Obrazy ewoluują, zmieniam punkt widzenia, techniki. Sama nie wiem czego się spodziewać.
Zwykle zaczyna się od muzyki, doświadczenia, które wywarło wpływ na moje uczucia lub światopogląd, obrazu. Następnie przedzieram się przez otchłań internetu, szukając symboli i metafor, które mogłabym wykorzystać. Najczęściej szkicuję ołówkiem, lub długopisem. Farby sprawiają, że czuję się niepewnie. Zdecydowanie wolę korzystać z suchych narzędzi.
Kiedy zaczynam pracę wiem, że jeśli pierwsze pociągnięcie ołówkiem będzie nieudane, stracę pewność siebie, błąd mnie zdezorientuje i inspiracja zacznie blednąć. Staram się więc tego wystrzegać, dlatego też początek zawsze kojarzy mi się z przyspieszonym biciem serca i (co wcale nie jest pomocne), drżącymi dłońmi. Z drugiej jednak strony, właśnie dlatego kocham to uczucie – niepewność, ciekawość, prawdopodobnie doza adrenaliny… i pragnienie zrozumienia.

Skończoną pracę zazwyczaj publikuję w social media, ale nie sądzę by ktokolwiek przyglądał się dłużej rysunkowi, posłuchał piosenki, której tytuł umieściłam w opisie, czy poszukał powiązań. To rzecz, której najbardziej mi brakuje. Interakcja z osobami, na które moje prace wywarłyby wpływ. Czuję, że potrzebuję wskazówki, w którą stronę powinnam zmierzać. Czy ktokolwiek czegokolwiek ode mnie oczekuje? Czy ktokolwiek docenia te ulotne chwile, które gonię i którymi pragnę się podzielić? Mam nadzieję, że tak. W tym schemacie potrzebuję więcej elementów...

rysunek zainspirowany utworem "Run" Hoziera

niedziela, 7 lutego 2016

PLAYLISTA TYGODNIA #2

W minionym tygodniu powróciłam do moich osobistych klasyków, które zawsze i bezwzględnie otwierają wszelkie rankingi muzyczne, które kiedykolwiek stworzyłam. Tym samym zdałam sobie sprawę, że istnieją piosenki bądź artyści, którzy nigdy mi się nie znudzą i po kilku tygodniach słuchanie nie zacznę usuwać ich z playlist dlatego, że wzbudzają moją irytację (co zdarza się bardzo często). Zatem z ogromną przyjemnością przedstawiam utwory, które sprawiły, że mimowolnie uśmiechnęłam się do przechodnia na ulicy, czy "zarwałam" noc śledząc dobrze mi znane teksty i odkrywając je na nowo:

Sparks – James Bay
Arsonist’s Lullabye – Hozier
Supposed to Be  - Tom Odell
Long & Lost – Florence + The Machine
Wasting My Young Years – London Grammar